-------------------
-Co się stało?!?!?- mama przeszła na trzeci stopień paniki
szokowej.
Siedziałam na kanapie, a wacikami nasączonymi wodą,
wycierałam rany na twarzy Chris’a. Po jego drugiej stronie siedziała Samantha i
robiła to samo. Mój brat intensywnie nad czymś myślał. Luke robił herbatę w
kuchni, a ciocia Lily stojąc koło nas trzymała miskę z wodą.
-Chris, proszę cię!!!- moja rodzicielka wyprostowała się i
stanęła na baczność.
-Kochanie uspokój się.- tata od pół godziny powtarzał to
samo. Jednak mama zdawała się całkowicie
go ignorować. Nagle Chris jakby dostał olśnienia bujnął się do tyłu i splatając
ręce na brzuchu oparł o oparcie kanapy. Nieprzytomnie spojrzał na Samanthę i
przemówił:
-Może gdybym jednocześnie przywalił z prawego w twarz, a z
lewego w brzuch to może bym nie dostał??
-Chris…-dziewczyna z żalem spojrzała na mojego brata.- Dlaczego to zrobiłeś???
-Zachował się jak dupek, a udawał niewiniątko. Nie mogłem
puścić mu tego wolno. Za bardzo mi na tobie zależy.- uśmiechnął się słabo.
-Ale nie musiałeś przepłacać tego swoim cierpieniem.- Sam
złapała go za rękę.
-To, co miałem zrobić??? Pocałować go???- podniósł brwi i
mimo poważnego tematu, oboje się zaśmiali.
-O, czym wy do cholery gadacie???- mama powróciła do gry.
Dwójka spojrzała na moją rodzicielkę.
-O chłopaku Samanth’y.- zaczął Chris.- Odprowadzałem ją do
domu i po drodze zauważyliśmy jak ten…całuje się z jakąś lalą w krótkiej
spódniczce. Mam nadzieję, że jej te nogi zamarzły. Kiedy zobaczyłem Sam bliską
płaczu nie wytrzymałem i zrobiłem awanturę.
-Awanturę???- zapytałam nie dowierzając.- Tak się kończą
awantury???- wskazałam na jego pokancerowaną twarz.
-A widziałaś kiedyś żeby kończyły się inaczej???
-Tak! Widziałam. Niektóre kończą się nawet zgodą miedzy
ludźmi.
-Siostrzyczko, oglądasz za dużo filmów. Nie daruję mu tego.
-Dobrze, dobrze, dobrze. Proszę wszystkich o opuszczenie
tego pomieszczenia. Chcę porozmawiać z własnym synem.- zanim ulotniliśmy się z
salonu każdy dostał kubek owocowej herbaty. Ciekawe, co mama powie Chris’owi.
Takie rozmowy to był standard. Mnie też to spotkało, kiedy dowiedziałam się o
zdradzie Louis’a. Zaciągnęłam Samath’ę do mojego pokoju.
-Wow. Nieźle się urządziłaś.- powiedziała stojąc na środku.
-Dzięki. Ale i tak mam zamiar zrobić coś z kolorem ścian.-
popatrzyłam na mangowy kolor.- Może fiolet.
-Niezły pomysł.- rozejrzała się po pokoju.- Żartujesz???- wybuchła nagle i skierowała się w stronę
biurka. Wyciągnęła zza niego gitarę.- Grasz???- spytała podnosząc instrument do
góry. Uśmiechnęłam się.
-Nie. Max ją tutaj zostawił. Ma alzheimer’a, ale uparcie twierdzi,
że to moja wina, bo go rozpraszam.
-To twój chłopak. Tak??- pokiwałam twierdząco głową. Usiadła
z gitarą na łóżku i oparła ją o kolana. Przejechała palcami po strunach, a one
wydały cudowny dźwięk.- Jak myślisz, jak to wszystko się skończy???
-Ale, co???- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, siadając
koło niej.
-Ta cała akcja z Chris’em i moim ex’em.- zaczęła pojedynczo „szarpać”
palcami struny, co wytwarzało cudowną, lekką i płynną melodię.
-Uwierz mi. Mój brat nie da sobie w kaszę dmuchać i wszystko
się ułoży. A jeśli twój były zacznie się stawiać, to gwarantuję, że wszyscy
będziemy po twojej stronie.- położyłam dłoń na jej ramieniu.- Zaufaj mi.-
posłała mi smutny uśmiech.- Jak to, tak właściwie, jest z tobą i twoim- jak go
nazwałaś- ex’em??- pokręciła przecząco głową.
-Nie lubię o tym rozmawiać. To zbyt boli.- nastała cisza.
Nagle popatrzyła na mnie.- A ty??? Jak to z tobą jest??? Oczywiście, jeśli nie
chcesz, nie mów.
-Nie w porządku.- zaczęłam opowiadać jej całą moja historię.
Czasami po wygadaniu się było mi lżej. Kiedy skończyła zorientowałam się, że
dziewczyna wylądowała na podłodze, oparta o łózka, z wyciągniętymi nogami i
gitarą na udach. Natomiast ja leżałam wyciągnięta na łóżku. Aż dziwne, jak
bardzo pochłonęła mnie moja własna opowieść.- Także, tak to wszystko się
potoczyło. Nie wiem czy Louis jeszcze wróci, czy nie, ale jak na razie jest
spokój.
-Wow. A ja myślałam, że to JA mam najgorzej. Współczuję ci
Karen.- popatrzyła na mnie z żalem. Polubiłam ją. To świetna dziewczyna. Zaśmiałam
się krótko i cicho, aż nagle coś mi się przypomniało i parsknęłam śmiechem.-
Aaaammm, czy powiedziałam coś nie tak???
-Nie, nie, wszystko w porządku. Po prostu przypomniało mi się,
jak po pijaku, z moja koleżanką opowiadałyśmy sobie swoje żenujące historie.
Byłyśmy lekko wstawione, ale nie aż tak bardzo, więc pamiętam dokładnie jak
zwijałyśmy się ze śmiechu, kiedy strzeliła tekst: „To świetna historia na piosenkę.
Po prostu opera mydlana.” Teraz to nie ma sensu, ale wtedy…
-To nie jest taki zły pomysł.- słucham?????? Podniosłam
brwi.
-Mówisz serio???- zapytałam wskazując na nią palcem.
-Tak. No dawaj. Ja umiem grać. Złożymy teks i nuty, i
zrobimy coś fajnego. No chodź.- pociągnęła mnie za rękę, po czym usiadła przy
biurku.- Daj jakąś kartkę i ołówek.- ona to jest dopiero szalona.
Tak właśnie zaczęła się nasza praca. Razem wymyślałyśmy
zdania, składałyśmy je w całość, żeby piosenka miała ręce i nogi i ewentualnie
zmieniałyśmy cały tekst. Z dziesięć zgniecionych kartek leżało na podłodze. Po piętnastu
minutach pisania, Samatha wzięła się za nuty. Jako, że praktycznie nic o tym
nie wiedziałam (tylko tyle ile zapamiętałam po krótkiej lekcji Max’a.) poszłam
na dół, zrobiłam kakao i pokroiłam ciasto. Poprosiłam, żeby nam nie
przeszkadzano i wróciłam do pokoju. Ku mojemu zdziwieniu mama nadal rozmawiała
z Chris’em. „To musi być coś naprawdę ważnego.”
-I jak???- zapytałam zamykając nogą drzwi.
-Jeszcze chwilka i będzie gotowe.- odpowiedziała zapisując
nutki.
-Przepraszam, że tak długo, ale czajnik nam zdechł.-
powiedziałam, stawiając tacę na biurku.
-W porządku. Chcesz posłuchać tego kawałka??
-Jasne.- usiadałam na sąsiednim krześle i zamieniłam się w
słuch. Oczywiście w przenośni mówiąc. Sam zagrała tyle ile miała, czyli prawie
całość. Wyszło świetnie. Nigdy nie myślałam, że ten spontaniczny, w ogóle nieprzemyślany
pomysł za napisaniem piosenki o tematyce, mojej porąbanej przeszłości, będzie
taki…taki…trafiony.
-Wow. To jest genialne. Dawaj do końca i jedziemy.- kiedy
czarnowłosa napisała ostatnie nuty i przeleciała wzrokiem jeszcze raz każda
literkę, zaczęłyśmy. Pierwsze dźwięki rozbrzmiały w całym pokoju. Samantha
zaczęła: (link do piosenki, proszę o włączenie :D)
„Oh, Oh
Say you're sorry, that face of an angel
Comes out just when you need it to
As I paced back and forth all this time
Cause I honestly believed in you
Holding on the days drag on
Stupid girl, I should have known
I should have known
That I'm not a princess, this ain't a fairytale
I'm not the one you'll sweep off her feet
Lead her up the stairwell
This ain't Hollywood, this is a small town
I was a dreamer before you went and let me down
Now it's too late for you and your white horse
To come around
Maybe I was naive, got lost in your eyes
And never really had a chance
My mistake, I didn't know to be in love
You had to fight to have the upper hand
I had so many dreams about you and me
Happy endings, now I know
I'm not a princess, this ain't a fairytale
I'm not the one you'll sweep off her feet
Lead her up the stairwell
This ain't Hollywood, this is a small town
I was a dreamer before you went and let me down
Now it's too late for you and your white horse
To come around
And there you are on your knees
Begging for forgiveness, begging for me
Just like I always wanted, but I'm so sorry...
Cause I'm not your princess, this ain't a fairytale
I'm gonna find someone someday
Who might actually treat me well
This is a big world, that was a small town
There in my rearview mirror disappearing now
And it's too late for you and your white horse
Now it's too late for you and your white horse
To catch me now
Oh, try and catch me now, oh
It's too late to catch me now” ***
Comes out just when you need it to
As I paced back and forth all this time
Cause I honestly believed in you
Holding on the days drag on
Stupid girl, I should have known
I should have known
That I'm not a princess, this ain't a fairytale
I'm not the one you'll sweep off her feet
Lead her up the stairwell
This ain't Hollywood, this is a small town
I was a dreamer before you went and let me down
Now it's too late for you and your white horse
To come around
Maybe I was naive, got lost in your eyes
And never really had a chance
My mistake, I didn't know to be in love
You had to fight to have the upper hand
I had so many dreams about you and me
Happy endings, now I know
I'm not a princess, this ain't a fairytale
I'm not the one you'll sweep off her feet
Lead her up the stairwell
This ain't Hollywood, this is a small town
I was a dreamer before you went and let me down
Now it's too late for you and your white horse
To come around
And there you are on your knees
Begging for forgiveness, begging for me
Just like I always wanted, but I'm so sorry...
Cause I'm not your princess, this ain't a fairytale
I'm gonna find someone someday
Who might actually treat me well
This is a big world, that was a small town
There in my rearview mirror disappearing now
And it's too late for you and your white horse
Now it's too late for you and your white horse
To catch me now
Oh, try and catch me now, oh
It's too late to catch me now” ***
Dzieliłyśmy się wersami. Raz śpiewała Sam, raz ja, raz we dwie. Wydawało mi się, że przy tej dziewczynie, mój głos stawał się bardziej…idealny.
Samatha to bardzo fajna, energiczna i mająca poczucie humoru, pełna życia, osóbka.
Aczkolwiek jest moją dobrą koleżanką. Przyjaciółkę mam jedną: Jessic’ę.
-No, to jest genialne.- skomentowałam, po czym wymieniłyśmy
uśmiechy. Okręciłam się na fotelu i kątek oka zauważyłam, że o futrynę, ze
skrzyżowanymi rękami na piersi, jednym ramieniem opiera się Chris. Wbijał
rozmarzony wzrok w Smanth’ę, więc nawet nie zauważył, że na niego patrzę. Chrząknęłam
tak, żeby dziewczyna zwróciła na mnie uwagę. Przeniosła na mnie wzrok, a ja
oczami nakazałam jej spojrzeć za siebie. Zrobiła to i uśmiechnęła się. Chris
prawdopodobnie nie wiedział, że dziewczyna zmienił swoje położenie. Podeszła do
niego i dotknęła klatki piersiowej. Wtedy, jak porażony prądem drgnął i spojrzał
na nią. Uśmiechnął się szczerze i przytulił niższą od siebie o prawie całą
głowę czarnowłosą dziewczynę. Uśmiech sam pchnął mi się na usta. Byłam szczęśliwa,
że (to jest raczej pewne) w końcu będą razem.
Wszystko zaczęło się układać...
--------------------
*** piosenka należy do Taylor Swift, ale postanowiłam wybrać ją do mojego opowiadania. Wyobraźcie sobie, że w świecie Karen, ta piosenka w spisie utworów Taylor nie istnieje ;)
--------------------
*** piosenka należy do Taylor Swift, ale postanowiłam wybrać ją do mojego opowiadania. Wyobraźcie sobie, że w świecie Karen, ta piosenka w spisie utworów Taylor nie istnieje ;)
Cześć!
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą zauważyłam Twój komentarz u mnie. Z przyjemnością będę cię informować o nowościach. Jednak co do tych 24 rozdziałów to masz rację zbyt dużo czasu zajęło by mi ich nadrabianie, a teraz czasu mam naprawdę niewiele. Jednak ten rozdział przeczytałam i kolejne też będę czytać :)
Pozdrawiam Danielciax.
Dziękuję bardzo :)
UsuńKompletnie zapomniałam, że ta piosenka istnieje,a bardzo mi się kiedyś podobała, więc dziękuję za przypomnienie. Tak wiem, jestem wredna, ale wybacz mi to;D Nie moja wina, że się domyśliłam! :D
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny. Nie sądziłam, że Karen tak szybko zakoleguje się z Sam, ale bardzo się cieszę z tego powodu. Obie są bardzo sympatyczne i już niedługo (mam nadzieję) staną się prawie rodziną. W końcu jeśli Sam będzie dziewczyną Chrisa to już prawie wejdzie w szeregi Murphy:D Bardzo się cieszę, że chłopak ją poznał. Przy niej wydaje się być inny i nawet milszy dla siostry. Ale to chyba normalne, bo każda miłość zmienia.
Co do pomysłu z wymyśleniem piosenki- bomba. Może zaśpiewają to Maxowi? Na pewno by się ucieszył i mocno zdziwił:D
Czekam na nastepny;*
A jak już znajdziesz troszkę czasu to zapraszam do mnie na "tajemnicę Locmarie":)
Moja droga literówka: " Złożymy teks i nuty, i zrobimy coś fajnego.", pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKochana!
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ten rozdział! A przy akompaniamencie T. Swift strasznie przyjemnie się go czytało. Szkoda, że tak szybko się skończył!
A więc Chris został pobity przez chłopaka Sam. Czekaj, wróć - byłego chłopaka. Przyznam, że brałam taką opcję pod uwagę. Chris mi zaimponował. Zachował się jak rycerz na białym koniu, broniąc swojej księżniczki. Bohater normalnie! Na pewno zyskał w oczach Sam i sądzę, że niedługo potrawa nim zostaną parą.
Jestem bardzo ciekawa o czym mama Karen rozmawiała z synem. A raczej co mu mówiła. Skoro nie było słychać krzyków mam odebrać to jako źle czy dobrze?
A pomysł dziewczyn był nieziemski! Piosenka jest śliczna i rzeczywiście oddaje zwariowane życie Karen. Nie sądziłam, że z Sam taka zdolna bestia! Szkoda, że Karen nie bierze pod uwagę przyjaźni z tą dziewczyną. Przecież przyjaźni można mieć wiele. Trzymam kciuki, żeby Chrisowi udało się w miłości i żeby nieodwzajemniona miłość stała się w końcu odwzajemniona. W rozdziale nie było Maxa (buuuu :D) ale i tak super.
Ściskam! :*
Zapraszam do mnie na 5 rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Danielciax.
u mnie kolejne wiersze, zapraszam:)
OdpowiedzUsuńHej <3
OdpowiedzUsuńBardzo fajny i niestety krótki rozdział :( No niestety, żeby mnie zadowolić musiałabyś napisać 10 stron, żebym czuła nasycenie xd
Bardzo lubię T. Swift więc czytało mi się jeszcze przyjemniej niż zwykle.
Chris pobił się z byłym chłopakiem Sam...
Zachował się jak na prawdziwego faceta przystało i za to składam mu pokłony, jednak nie do końca wyszło tak jak chciał bo sam nieźle oberwał. Mam nadzieję, że uda mu się z Sam i już nie długo będą parą, w końcu po takim wyczynie serce każdej dziewczyny by zmiękło :)
Pozdrawiam,
Bella
Hej :)
OdpowiedzUsuńDodałam nowy rozdział, zapraszam jeśli masz ochotę <3
Pozdrawiam,
Bella