sobota, 25 stycznia 2014

XXIII. Wszystko po staremu...a może nie...???

Hej, hej :) Przedstawiam Wam nowy, trochę dziwny i raczej zwyczajny rozdział. Mimo prostoty, mam nadzieje, że się spodoba. Jak głosi informacja na pasku bocznym, blogi ~Bez imiennej i ~Elaims odwiedzę dopiero w ferie, natomiast blogi które czytam na bieżąco, mam- że tak powiem- zaliczone, ale skomentuję dopiero w wolnej chwili. Powiem tylko, że są świetne i cudowne, zresztą to nie nowość :) Pozdrawiam :*

--------------------

-Panno Murphy!!- krzyk piszczał mi w uszach. Aż podskoczyłam na krześle i oszołomiona spojrzałam na panią Morrel.

-Huh???- zamrugałam kilka razy i wróciłam do rzeczywistości.- Słucham???- zapytałam wstając.

-Zadałam pani pytanie. Jest pani w stanie na nie odpowiedzieć???

-Nie-niestety nie. Przepraszam. – spuściłam głowę. Graaaaaaw, musze się w końcu przestawić, bo mnie ze szkoły wywalą.

-W porządku. Proszę, aby została pani po lekcjach. Mam do zamienienia z panią kilka słów.- obdarzyła mnie krótkim spojrzeniem i wróciła do prowadzenia lekcji. Usiadłam i spojrzałam na wolne miejsce obok mnie.

Gdzie do jasnej, podziała się Jess??? Przecież ona nigdy nie przegapia angielskiego. Coś musiało się stać. Muszę do niej zadzwonić. Lekcja skończyła się w miłej atmosferze. Zresztą, każda lekcja z panią Emmą tak się kończy. W końcu rozległ się dzwonek, a ja przysypiałam. Nie spieszyłam się z pakowaniem, bo tak czy siak, musiałam zostać. Kiedy ostatnia osoba, opuściła salę, podeszłam do biurka pani Morrel. Byłą to kobieta trochę po czterdziestce, o czarnych włosach, zielonych oczach i przemiłym uśmiechu. Zwykle nosiła szpilki, więc przewyższała mnie wzrostem o parę centymetrów. Teraz siedziała na miękkim krześle z okularami na nosie, w białej bluzce z czarnymi akcentami w kształcie jaskółek oraz czarnej dopasowanej spódnicy, sięgającej trochę przed kolano i uzupełniała notatki.

-Będzie ze mną bardzo źle??? Mam tylko nadzieję, że nie zrobiłam sobie u pani tyłów.- powiedziałam szczerze. Nie chciałam zajść jej za skórę, nawet w minimalnym stopniu. Jest bardzo fajna i szkoda by było gdybym straciła z nią tak dobry kontakt, jaki mam dotychczas.

-Skąd ten pomysł??- popatrzyła na mnie spod okularów.- Mam do ciebie pewną sprawę aczkolwiek nie ukrywam mojego zainteresowania. Co się dzisiaj stało???- uśmiechnęłam się.

-Nic szczególnego. Po prostu to pierwszy dzień i musze się, że tak powiem „przestawić” na nurt szkolny.

-No to kamień z serca.- uśmiechnęła się przyjaźnie.

-A, co to za sprawa???- wróciłam do tematu.

-A tak!- przekręciła się na krześle i zdjęła okulary, po czym sięgnęła po teczkę i zaczęła się pakować. Za drzwiami słychać było gwar szkolny.- Dostałam ostatnio wiadomość od opiekunki z pobliskiego przedszkola. Jej koleżanka poszła na macierzyńskie zwolnienie i ona zwyczajnie nie radzi sobie z dzieciakami. Wiesz jak to jest- niektóre maluchy są jak aniołki, ale reszta rozrabia. A ona na głowie ma prawie trzydziestkę.- wolnym krokiem skierowałyśmy się w stronę drzwi.- Zapytała mnie, a właściwie poprosiła, czy któraś z dziewczyn od nas, nie mogłaby jej pomóc. To tylko dwie godziny po lekcjach. Pomyślałam o tobie, ponieważ wydaje mi się, że jesteś na tyle odpowiedzialna. Co o tym sądzisz???- pomyślałam chwilę i doszłam do wniosku, że nie mam nic przeciwko. Zresztą, znam to przedszkole. Byłam tam przed świętami z Liskiem- tam też właśnie dostał to miano.

-Myślę, że mogłabym skorzystać z tej propozycji.- wyszłyśmy z klasy i rozmawiałyśmy przed drzwiami.

-Bardzo się cieszę. Zadzwonię do koleżanki i powiem o zgłoszeniu. Zaczynasz od przyszłego tygodnia. 
Szczerze, to nie wiem, dlaczego tak późno. Dziękuję ci bardzo.- uśmiechnęła się.

-Nie ma, za co.- powiedziałam z uśmiechem i odwróciłam się.

Przeszłam parę kroków i nagle przypomniała mi się Jess. Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer.

-Halo????- zapytała zaspana.

-Jess??? Gdzie ty jesteś??

-Karen??? Jezuu!! Gdzie ty jesteś??? W pociągu??

-Nie, w szkole.- uśmiechnęłam się mijając Kevin’a, który pędził z chłopakami na salę gimnastyczną. Skręciłam w prawo i skierowałam się do mojej szafki.

-To już się zaczęła???!!!- zapytała lekko ożywiona.

-Tak, moja droga.  A, co z tobą???

-Jezu, kochany. Zaspałam!!! Straciłam rachubę czasu i myślałam, że do szkoły idziemy jutro. Yhhh, zaraz będę.

-Jesteś pewna???

-Nie, ale zaraz będę. Kocham cię, poczekaj na mnie przy wejściu.

-Ok.- i rozłączyłyśmy się. Zmieniłam książki i poszłam do drzwi wejściowych. Oparłam się o ścianę i czekałam.

Życie powróciło na stary tor. Znowu w szkole, ten tłum, roześmiane twarze, chłopaki z zespołu, grający pałeczkami na ścianach i szafkach, śpiewający na cały głos, dziewczyny patrzące na nich pożerającym wzrokiem. Wszystko znowu było jak dawniej. Uwolniłam się od mojego byłego i poczułam ulgę. Czy może być lepiej???

„Hej śliczna :* Gdzie jesteś???”- mój telefon zawibrował. Max. A jednak może być lepiej :)

„Przy wejściu. Czekam na twoją spóźnialską siostrę.”

„Zaraz będę.”- uśmiechnęłam się. Wtedy właśnie otworzyły się drzwi, a moja przyjaciółka dosłownie wpadła do środka.

-Jessica!!- powiedziałam, pomagając jej wstać.

-Ała.- jęknęła wstając.- Dużo mnie ominęło???- spytała, kiedy szłyśmy w stronę jej szafki. Było już po dzwonku, więc korytarze były puste.

-Tak mniej więcej, trzy lekcje i moje przyjęcie pracy.- wzruszyłam ramionami.

-Pracy???- przeniosła na mnie zdziwiony wzrok.- Jakiej pracy???

-Będę pomagać opiekunce w pobliskim przedszkolu. Nic trudnego. Oczywiście mam zajęte dwie godziny po lekcjach, ale zaczynam od przyszłego tygodnia, także luzik.

-Fajnie. Będę mogła do ciebie wpadać???- zapytała zamykając szafkę.

-Jasne.- odwróciłam się i o mało, co nie straciłam równowagi. Napotkałam mianowicie przeszkodę w postaci Max’a.

-No witam.- popatrzył na mnie tymi swoimi chabrowymi tęczówkami i pocałował. Zatopiłam się totalnie. Liczył się tylko on, ja i ta chwila. Nic innego nie istniało. Zapomniałam kompletnie o bożym świecie. To było coś.

-Dobrze!!!- wybuchła Jess, kiedy oderwaliśmy się od siebie. O jej obecności też zapomniałam.- Wystarczy tego, bo aż się za słodko zrobiło. Lecę, muszę znaleźć klasę, a potem Kevin’a. Kocham was.- powiedziała na odchodnym.

-My ciebie też!!!- odkrzyknęliśmy chórem patrząc jak znika za rogiem. Spojrzeliśmy na siebie. W oku chłopaka dostrzegłam tajemniczy błysk.

-Zbieraj się mała.

-Co???

-Zbieraj się. Wynosimy się stąd.- on chyba oszalał.

-Słoń ci na mózg nadepnął??? Chcesz iść na wagary??? Teraz???- popatrzyłam na niego podnosząc brwi.

-No ba.- odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem.

-Max, jest środek dnia

-Ojej. Jeden dzień nie zrobi różnicy. A wymówka się znajdzie.- spojrzałam na niego niepewnie Już kilka razy byłam z nim na wagarach i na dobre mi to nie wyszło.- Proszę.- zaczął szeptać przykładając nos do mojego czoła.- Proszę, proszę, proszę…- ale z drugiej strony, te niezapomniane chwile. Popatrzyłam w bok, przeanalizowałam wszystkie za i przeciw, po czym spojrzałam na Max’a nie ruszając głową. Zrobił minę szczeniaczka…

-Dobra.- powiedziałam, wcześniej przewracając oczami.

Rozdzieliśmy się, każde poszło do swojej szafki. Założyłam płaszczyk, zabrałam torbę i pobiegłam do drzwi. Czym prędzej wybiegliśmy ze szkoły i skierowaliśmy się do samochodu. Przez ten krótki czas ręce zdążyły mi zmarznąć. Srogą zimę mamy tego roku. Kiedy tylko Max odpalił, włączyłam ogrzewanie i zapięłam pasy. Jechaliśmy słuchając radia i rozmawiając ze sobą. Powiedziałam mu o pracy, na co on chętnie zaoferował swoją pomoc. Wiedziałam, że polubił te dzieciaki, a one polubiły jego. Z resztą, słodko wyglądał bawiąc się z maluchami. Skręcił w znaną mi uliczkę i już wiedziałam, dokąd jedziemy. Uwielbiałam ten dom. Należał do Rick’a, chłopaka z zespołu. Dom służył, jako miejsce prób. Często tam bywałam. Garaż albo sala muzyczna w połączeniu z chłopakami- mmm coś wspaniałego!!!

Cały dzień przesiedzieliśmy w budynku oglądając telewizję i ganiając się po domu. Była nawet bitwa na poduszki, a Max dał mi lekcje gry na gitarze. O dwudziestej pierwszej blondyn odwiózł mnie do domu. Muszę pomyśleć nad usprawiedliwieniem.

-Dzięki za ten miły dzień.- powiedziałam, stojąc na schodku. W takiej pozycji byłam wzrostu chłopaka, więc bez problemu mogłam zagłębiać się w niebieskości jego oczu.

-Nie ma, za co. Już nie masz żalu, że to były wagary???- poruszył brwiami uśmiechając się.

-Po pierwsze, nigdy nie miałam o nic do ciebie żalu. Po drugie, już mi przeszło.- chciał coś dodać, ale pokrzyżowałam jego plany, całując go.

Nie mogliśmy się od siebie oderwać, ale w końcu musiałam zrobić to na siłę, bo palce u nóg zaczęły mi zamarzać. Rozstaliśmy się z bólem serca. Po wejściu do domu przywitałam się ze wszystkimi i przeprosiłam za długą nieobecność. Rodzice przytuleni do siebie, siedzieli na kanapie i oglądali jakiś film, a Luke i ciocia Lily zostawali do jutra, więc dzisiaj się pakowali. Brakowało mi tylko Chris’a.

Siedzieliśmy wszyscy w salonie, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Mama poszła otworzyć. W tym czasie nie przerywałam opowieści o tym, jak zdobyłam pracę. Nagle rozległ się krzyk mamy:

-O mój  Boże!!!!- wszyscy poderwali się z miejsc i pobiegli do przedpokoju. Drzwi były otwarte i trzymane przez ledwo stojącą na nogach mamę. Za progiem stała Samantha, o której barki jednym ramieniem opierał się Chris, dziewczyna podtrzymywała go w pasie. Brat miał podbite oko, rozdartą wargę i łuk brwiowy, z nosa leciała krew, a knykcie u jednej dłoni czerwone. Kierowana zdrowym rozsądkiem i troską o brata, podbiegłam do stojącej na zimnie dwójki i stanęłam po drugiej stronie chłopaka.- Co się stało???- mama powoli wpadała w panikę.


Myślałam, że wszystko znowu jest po staremu, że każdy nawet najmniejszy skrawek mojego życia, wrócił na dawny tor. Tymczasem mój brat przestawił kierunkowskaz… 

6 komentarzy:

  1. Hej :*
    Oczywiście, że o tobie nie zapomniałam. Przyznam szczerze, że rozdział jest rzeczywiście "inny" nie wiem dlaczego, ale mam takie wrażenie jakby nie był w twoim stylu, co prawda jest bardzo dobrze napisany i oczywiście podoba mi się.
    Co zrobił Chris, a raczej co ktoś zrobił mu, że wygląda jak siedem nieszczęść??
    Czekam na dalszy rozwój wydarzeń <3
    Pozdrawiam,
    Bella

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział!:) Taki wesoły i lekki. Strasznie przyjemnie się go czytało;) Miałam wrażenie, że na tych wagarach, coś się między nimi stanie. W końcu nikogo nie było w domu, więc nikt by im nie przeszkodził. Ale jednak zaskoczyłaś. Co do Chrisa podejrzewam co się mogło stać. W końcu Samantha ma kogoś tak? Więc może jej zazdrosny chłopak podbił oko rywalowi? Tak mi się wydaje, chociaż pewna być nie mogę. Ale co to jest jedno oko czy w grę wchodzi miłość?:D Czekam niecierpliwie na nastepny rozdział i zapraszam na nowy do mnie;) *

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny moment przysługi ze strony mężczyzny, nie ma to jak gentleman'i, a także ludzie, którzy chcą po prostu z nami pogadać, albo my z nimi chcemy porozmawiać, i stwierdza się, że auto najlepsze, bo izolowane od reszty oczu-szczególnie w czasie jazdy. Piękne pożegnanie, i śmieszne -przez chłód. A koniec... :(
    ps. u mnie wierszem fragment pod Pocahontas, zobacz sama:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Kochana!

    Przepraszam, ale nie mogę obecnie przeczytać nowego rozdziału. Wypadło mi kilka dość istotnych spraw i do piątku nie będzie mnie w sferze blogowej. W sobotę powinnam nadrobić zaległości. Jeszcze raz przepraszam, proszę o wybaczenie i ściskam serdecznie!

    ~~ Alex :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie moja droga, wiersz - "Podejrzani zakochani":)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana!

    Rozdział jak zwykle cudny! Wiesz doskonale jak uwielbiam tę parkę Karen-Max. Oni są dla siebie stworzeni. Po prostu. Kropka. Ale Max ma na Karen zdecydowanie zły wpływ! ;) Wagary w pierwszy dzień szkoły? Och Max, należy Ci się porządne lanie! Ale trzeba powiedzieć, że ten dzień który spędzili był uroczy. Ach! Rzucanie się poduszkami jak słodko! <3
    Jess mnie rozbawiał. Jak można zapomnieć, że trzeba iść do szkoły? Totalnie jej odbiło? Normalnie padłam i nie wstaję. :)
    I co się do cholery stało Chrisowi? Kto go poharatał? Ja Cię nie mogę! Ale to Samantha go przyprowadziła! Czy mam rozumieć, że między tą parką jest coś więcej? Faaaajnie!
    Kurczę, już się nie mogę doczekam nowego rozdziału!

    Ściskam! :*

    A! I zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń